K O Ś C I O Ł Y


K O Ś C I O Ł Y

Sł. Tomasz Kordeusz


Są opuszczone kościoły

O których nikt nie wspomni

Tam żyją dzikie anioły

Pod niebem z polichromii.

Czas im się klei do twarzy

Wiatr srebrnym muska je kurzem

Samotne anioły z witraży

Nie mają komu być stróżem.


Możemy siebie usłyszeć

Bo cisza jest doskonała

I grzechy szeptem wykrzyczeć

Najskrytsze, w konfesjonałach.

Gotyckie łuki nad nami

I krzyż się kruszy kamienny

Na schodach wytartych stopami

Znikają ślady po wiernych.


Są zapomniane kościoły

Tuż za murami cmentarzy

Gdzie drzwi zamknięte na kołek

I dla bezdomnych jest azyl

Zaprasza do nich z daleka

Krzyża kreseczka niebieska

Witają w progu człowieka

Milczący święci na freskach.


Dzwony nie biją na trwogę

Wrony się czają wśród liści

Słońce zachodzi, jak ogień

Błyskają fleszem turyści.

Miedziane dachów korony

Wiatr, jak zapałki połamał

Milczą wyniosłe ambony

Nie spotkasz tutaj kapłana.


Gotyckie łuki nad nami

I krzyż się kruszy kamienny

Na schodach wytartych stopami

Znikają ślady po wiernych.