BALLADA O DZIEWCZYNIE Z PROWINCJI
Sł. Tomasz Kordeusz
Ta Mała to był wielki cud
Facetów rwała, jak pierwiosnki
Nie jeden poległ u jej stóp
Nie jeden nie doczekał wiosny.
Miasteczka tego sam pan wójt
Musiał przy oknie dłużej postać
Gdy zza firanek, ranek niósł
Jej koronkową postać.
Lecz nikt do końca nie znał jej
Bo nikt nie poznał jej do końca
A ona wzrok nosiła gdzieś
Wpatrzony w tarczę słońca.
Ta mała to był istny czart
Z takich szalonych, pewnie wiecie
Tańczyła do białego dnia
Nie jeden został na parkiecie.
Nawet wikary, kiedy z nią
Swoje najświętsze wiódł dysputy
Czerwienił się, lecz mimo to
Nigdy nie zadał jej pokuty.
Aż kiedyś odjechała w świat
Bardzo niebieskim pekaesem
Teraz nam chłopcy małej brak
Nie jedną przywołała jesień.
Mówi wikary, równy chłop
Co właśnie z nieba zszedł na ziemię
Ja za nią także tęsknię, bo
Coś się ostatnio nie czerwienię.