BALLADA JESIENNYCH KOCHANKÓW
Sł. Tomasz Kordeusz
Snują się snuje pod wierzbami
Gdzie niegdzie jakiś cień przyklęknął
Na ławce w parku zakochanym
Właśnie przed chwilą serce pękło.
A serce mieli tylko jedno
I z sercem tym tworzyli tercet
I taką miłość, bardzo biedną
Której starczyło jedno serce.
A jesień wtedy była w pełni
I księżyc w pełni był w jesieni
Gdy czas kochanków się wypełnił
I wyglądali, jak uśpieni
A jesień stała wtedy w pełni
W pełni zdziwiona w starych drzewach
Że gdy się czas kochanków spełnił
To serce milczy, zamiast śpiewać.
Wiatr się zatrzymał ponad nimi
Choć zgoła inne miał przesłanie
Zamyślił się i już po chwili
Wysłał im liść na pożegnanie.
Liść upadł na pęknięte serce
I ciepłą okrył je kołderką
Jakby ocalić chciał, nic więcej
Tylko gasnące w nim światełko.
Tylko wiewiórki, jak szalone
Skakały w liści miękki puch
Gdy mąż do piersi tulił żonę
Tak, jakby tulił ja do snu.