PLAC NIEBIAŃSKIEGO SPOKOJU
Sł. Tomasz Kordeusz
Z Placu Niebiańskiego Spokoju, do nieba
Tak szybko zerwały się dusze
Uniosły się z cienia twardego pancerza
W błękitu kryjąc się chmurze
Z Placu Niebiańskiego Spokoju, do nieba
W tych swoich szarych ubraniach
Wy nie strzelajcie za nimi, nie trzeba
Dziś inna ich tarcza osłania
Kiedyś pójdziecie za nimi tam
Lecz pewnie wam nie otworzą bram.
Nie ważne, jaki to plac
Nie ważne czyje to niebo
Bo choćbyś najwyższą miał z płac
Nie kupisz tu wejścia kolego
Nie ważne czyś dobry czy zły
Nie ważne czyś strzelał, czy łgał
Bo z tego szeregu, co ty
Do siebie sam czart będzie brał.
Z Placu Niebiańskiego Spokoju do nieba
Tyle serc się gołębich zerwało
Tyle wiatru dobrego skryło w drzewach
W nieruchomą wtulając się gałąź.
Z Placu Niebiańskiego Spokoju, do Pana
Gdy w dole ten spokój już konał
Nad miastem, co trzeci przeżyło zawał
Skośnooka zawisła Madonna
Niósł do niej dusze czarny dym
A ona im uchyliła drzwi.